piątek, 25 kwietnia 2008

w oparach wódki


Alkohol płynie w żyłach zamiast krwi, napełnia mocą i pomaga przetrwać coś co według was jest życiem. Lampka wina, czy co weekendowy wypad ze "znajomymi" do klubu. To jest picie? Może, jeśli myślicie o wlewaniu do żołądka wysokoprocentowych płynów. Alkohol jest dla was tylko dodatkiem, nic nie znaczącym epizodem szaleńczych młodzierzowych eskapad. Dla mnie to bóstwo. Eliksir prawdziwej świadomości, środek do odkrycia samego siebie. Już dawno w moim rankingu wyprzedził tlen, zastąpił jedzenie i nowy odcinek popularnego serialu. Sącząc co wieczór zimnego żywca odczuwam radość, nie taką normalną jak po zdaniu egzaminu ale kurewsko niezwykłą, mistyczną, zajebiście zdystansowaną. Piję wasze zdrowie przyjaciele...

2 komentarze:

Father Mulcahy pisze...

Widziano Cię wczoraj pod Izbą Wytrzeźwień.

...

Takiego pierdolenia dawno nie czytałem.

IntrudeR pisze...

mówisz o swoim konstruktywnym komentarzu?